poniedziałek, 9 lipca 2012

Zasada Pareto

Nie dalej jak w ostatni piątek, siedziałem przy ognisku po całym dniu spływu Wisłą. Siedziałem, dyskutując na różne, czasami pozornie błahe tematy. Woda szumiała, słońce zachodziło barwiąc niebo czerwienią na lewym brzegu, na prawym burza mruczała leniwie, drwa wesoło strzelały, a ja piekłem kiełbaskę. Siedziałem, a gzy wielkości konia bawiły się ze mną w machanego, komary co i rusz testowały czy słyszę w stereo (kanał lewy, kanał prawy, oba kanały...). Już nie siedziałem tylko tańczyłem swój taniec paralityka, próbując oganiać się nie zostawiając musztardy na plecach. Tańczyłem, pytając wszystkich świętych, czemu większość bestii upodobała sobie akurat mnie, a nie Piotra, który jadł we względnym spokoju. No tak z 80% jak nic... 80/20? Zasada Pareto? Myśli moje niczym szczupak wabiony błystką pobiegły w kierunku biznesu...

A w biznesie od lat wpajano mi do głowy na różnego rodzaju warsztatach, że 20% pracy przynosi 80% zysków, udowadniając to na milion sposobów. Tymi 20% należy się zająć, poświęcać  im więcej czasu, kosztem części mniej produktywnej. Więcej zajmować się efektywnością projektów, optymalizacją i nauką kodowania, mniej pić kawę (budować relacje z ludźmi), wychodzić na papierosa. Tylko, że jakoś tak się składa, że większości błędów i wpadek w projektach uniknąłem "dzięki bywaniu na fajku" (choć sam nie palę)...

Cofnę się jeszcze w czasie, do liceum. 80% dobrych stopni uzyskiwałem dzięki nauce na którą poświęcałem 20% czasu (optymistycznie rzecz ujmując). Idąc za logiką szkoleniową powinienem więcej wkuwać, a mniej spotykać z kolegami , wchodzić i wychodzić z konfliktów, uczyć jak radzić sobie w grupie, załatwiać mniejsze i większe "interesy".  Bo wkuwanie było na ten moment najbardziej efektywne. Tylko, że dzisiaj z tego co się uczyłem nie pamiętam nawet 20% (a kto pamięta?), większość, z tej wiedzy jest nieaktualna lub nieprzydatna, a umiejętność budowania relacji z ludźmi stanowi ponad 80% mojego biznesu. I jak to się ma do zasady?

I nie piszę tego po to, żeby jakoś specjalnie krytykować nawiązywanie do zasady Pareto, bo doceniam jej wartość w biznesie. Zastanawia mnie jednak, na ile te "nieefektywne" 80% jest niezbędne, żeby te "efektywne" 20% mogło zaistnieć. Na co narażeni są liderzy, szefowie, pracownicy, którzy bezrefleksyjnie z nich rezygnują w pogoni za efektywnością. I czy aby na pewno dobrze identyfikują te 20%...

Kiedy tak rozmyślałem, kolejny skrzydlaty koń przywrócił mnie do rzeczywistości, próbując odlecieć z połową mojego uda w najbliższe szumiące krzaki. Sprawnym ciosem karate nabiłem sobie siniaka, próbując wybić mu ten plan z głowy. Odleciał, ale nie przejąłem się tym, bo przecież tylko 20% trafień może być skutecznych. Usprawiedliwiony, powróciłem do czerpania przyjemności z dyskusji na różne, czasem pozornie błahe tematy, jedzenia kiełbasy i słuchania jak drwa strzelają .Słońce wciąż jeszcze zachodziło barwiąc niebo na czerwono. I tylko w głowie pozostało mi pytanie gdzie teraz jestem w 20 czy w 80...?


1 komentarz:

Śmiało, zapraszamy do pisania :)