sobota, 21 kwietnia 2012

Bo z kobietami nigdy nie wie się...

Kilka dni temu poprosiłem moje słońce, żeby na szybko wrzuciła klka słów o naszej sytuacji na FB. W słowach tych przyrównałem nasz cel, czyli Glinkę, najwyższy szczyt Nosa do kobiety. Mniej więcej brzmiało to tak "kusi obietnicą pięknych widoków i trzyma na dystans stromizmą ośnieżonego podejścia".

Dziś już z cywilizacji, po prysznicu mogę powiedzieć coś więcej. Po pierwsze dama ta dała nam mocno w kość. Po drugie pozostała dla nas niedostępna i niezdobyta. Chowając męską, urażoną dumę do kieszeni powiem jak było po kolei.

Start był obiecujący, na niebie błękit jak w folderach reklamujących plaże Egiptu. W powietrzu wiosna. Pod stopami piach utwardzony nocnym przymrozkiem. Do tego perspektywa oznaczonego szlaku, co w tym regionie jest tak częste jak punktualny przyjad pociągu relacji Warszawa - Wrocław. No i ona, widoczna ponad lasem. Jak na wyciągnięcie ręki.

Niepomni trudów poprzedniego dnia i 30 kilometrowego marszu ruszyliśmy na podbój. Nasza wybranka dość szybko pokazała nam, że do łatwych nie należy. Zwodziła ledwo widoczną (nieoznakowaną jak się okazało) ścieżką, nęciła krótkimi momentami widoków, uczyła cierpliwości długą drogą prze las. Czasem pokazywała pazurki w postaci świeżych śladów niedźwiedzia precinających obrany przez nas szlak. Przede wszystkim jednak sprawdzała naszą wytrwałość, zmuszając nas do marszu po mokrym śniegu, w którym grzęźliśmy po kolana, a czasem głębiej. Takie podchody trwały koło czterech godzin. Kiedy w naszych głowach pojawiała się myśl "czy warto?" Glinka odsłaniała trochę swoich wdzięków. Jak to kobieta wiosenną porą zastępując długi, ciepły płaszcz czymś lżejszym i krótszym. I szliśmy, bo któż by się oparł takiej pokusie...

Nie pierwsza to góra w naszych podróżach, nie pierwsza kobieta na ścieżce naszego życia. Dzięki doświadczeniom poprzednich razów wiedzieliśmy kiedy powiedzieć pas. Zabrakło nam może 2 godzin. Mimo wszystko widok na Bajkał jaki w nagrodę za trud otrzymaliśmy wart był każdej kropli potu.

A Glinka, pozostała piękna, kusząca i tajemnicza. Jak zjawiskowa kobieta, która zachwyca, pobudza wyobraźnię i... pozostaje w swerze marzeń. Może innym razem.

Jak pisze Piotr Bukartyk "kobiety jak te kwiaty, powąchać tak, dotykać nie". A my chcieliśmy dotknąć...

maciek

PS. Magda, Ty wiesz co.


pisane w drodze, na kolanie

Location:Ułan Ude,Rosja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Śmiało, zapraszamy do pisania :)