wtorek, 17 kwietnia 2012

Znów w cywilizacji

No to połowa za nami, przed nami jak zwykle nieznane i improwizacja na temat...
Plan na dziś - odszukać posterunek policji migracyjnej w Ulan-Ude i przekonać panów (choć pewnie łatwiej byłoby panie), żeby nam przedłużyli wizy o jeden dzień.
W kilku słowach o tym co za nami. Śmiało mogę powiedzieć, że wyspę Olkhom poznaliśmy dokładnie i z różnych stron. Była wspominiana wcześniej ruska bania (nawet dwa razy), było poznanie obyczajów miejscowych rybaków, był nocleg w zapomnianej przez czas i sanepid chacie naszych nowych przyjaciół Buriatów.




Były też dwa dni walki z Tajgą, która jest wymagającym przeciwnikiem. Wymagającym, dzikim i pięknym zarazem. Pierwotny las, wysokie klify i raz na jakiś czas widok na największe lodowisko na świecie jakim o tej porze roku jest Bajkał.




I te wieczorne ogniska w kompletnej pustce, pod bajecznie rozgwieżdżonym niebem...




Na deser był port ze skutymi lodem kutrami i wszechobecnymi znakami dawnej PGRowskiej świetności.


A jakby ktoś pytał jak kulturalnie napić się wódeczki jadąc ruską tabletką przez bezdroża i stepy, odpowiadam - wystarczy odkręcić klosz wewnętrznej lampki (najlepiej tej przy kierowcy) wyrzucić co grubsze śmieci i elegancki, odpowiednio pojemny i nietłukący się kieliszek gotowy.

Na zdarowie...
maciek

pisane w drodze, na kolanie

Location:Ułan Ude,Rosja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Śmiało, zapraszamy do pisania :)